Spis treści
Czarno-biały melodramat, film o miłości w czasach socrealizmu (lata 40. i 50. XX wieku) z pięknie wplecioną polską muzyką ludową. Film niewątpliwie interesujący, ale obejrzałam go z mieszanymi odczuciami. Dobre aktorstwo, świetne zdjęcia i ciekawy pomysł na fabułę, to są niezaprzeczalne atuty „Zimnej wojny”, zabrakło jednak solidnego scenariusza, który by to wszystko połączył w spójną opowieść.
Historia miłości Wiktora (Tomasz Kot) i Zuli (Joanna Kulig) nie mogła być prosta i szczęśliwa, ponieważ zdarzyła się w czasach, kiedy liczył się tylko ludowy kolektyw i partyjne wytyczne. Kto nie podporządkował się władzy, nie miał szans ani na karierę, ani na spokojne rodzinne życie. Każdy przejaw niezależności był wtedy bezwzględnie tępiony, a wszelka twórczość musiała nawiązywać do socrealistycznych wzorców.
Znakomity początek, słaba druga połowa
W takich okolicznościach założenie ludowego zespołu pieśni i tańca było idealną inicjatywą kulturalną, której władza mogła tylko przyklasnąć. Najlepsze jest pierwsze pół godziny filmu, kiedy kompozytor i aranżer Wiktor razem z choreografką Ireną (Agata Kulesza) i partyjnym funkcjonariuszem (Borys Szyc) objeżdżają polskie wsie w poszukiwaniu oryginalnych utworów muzyki ludowej.
Znakomite są też późniejsze przesłuchania kandydatów do zespołu i pokazanie jak rodziły się w tamtych czasach artystyczne kariery. Ten wątek niestety szybko się urywa wraz z ucieczką Wiktora do Berlina Zachodniego.
Film o miłości bez namiętności
Głównym tematem „Zimnej wojny” jest miłość, w domyśle szalona, namiętna i zagmatwana. Problem w tym, że dowiadujemy się o tym głównie z rozmów, migawkowych scen i opowiedzianych lub zasugerowanych historii. W samej fabule zabrakło i namiętności, i dramaturgii.
Nie wiem, dlaczego kochankowie tak bardzo skomplikowali sobie życie, nie znalazłam w tym filmie psychologicznego uzasadnienia dla dramatycznych wyborów dziewczyny, i wreszcie zupełnie nie rozumiem melodramatycznego zakończenia, które wydaje mi się pretensjonalne. Jasne jest, że Zula miała trudne dzieciństwo, w Polsce czasy były ciężkie, a na emigracji nie każdy potrafi się odnaleźć – to jednak za mało, żeby uronić choć łzę.
Dla kogo jest ten film?
Może to jest kino dla bardziej wyrafinowanego widza? Granica między sztuką a pretensjonalnością bywa czasem niewyraźna i w takich przypadkach wiele zależy od osobistych preferencji, od okoliczności, w jakich powstało dzieło, a także od opinii publicznej i środowiskowej.
Ten film otrzymał jedną z najważniejszych europejskich nagród filmowych (Złotą Palmę za reżyserię dla Pawła Pawlikowskiego), dzięki niemu znowu mówi się przychylnie o polskim kinie, wielu znanych krytyków jest nim zachwyconych, wśród admiratorów nie brakuje też gwiazd i uznanych twórców filmowych… W tej sytuacji przeciętny widz (czyli ja), który nie podziela aż takiego aplauzu, czuje się mocno skonfundowany.
Pomimo krytycznych uwag, myślę, że „Zimna wojna” to ważny film i ma wiele zalet. Trzeba go koniecznie zobaczyć, żeby wyrobić sobie własną opinię, i żeby mieć świadomość, w jakim kierunku podąża teraz światowa kinematografia z „górnej półki”, zwłaszcza że to jest polski film i został doceniony przez tak znamienitych znawców.
„Zimna wojna” film 2018
- Reżyseria: Paweł Pawlikowski
- Gatunek: dramat obyczajowy, melodramat
- Produkcja: Francja, Polska, Wielka Brytania 2018 rok
- Czas trwania filmu: 84 minuty
Obsada
Joanna Kulig, Tomasz Kot, Borys Szyc, Agata Kulesza, Adam Woronowicz, Adam Ferency, Adam Szyszkowski, Jeanne Balibar, Cédric Kahn, Martin Budny, i inni.
Polecane filmy romantyczne
- „Frantz” ciekawy dramat obyczajowy, melodramat w stylu retro. Recenzja filmu
- „Gwiazdy” polski melodramat, film o miłości, przyjaźni i sporcie, biografia piłkarza
- „Na karuzeli życia” film o miłości do młodszego mężczyzny, romans w stylu retro
- Burzliwy romans studentki i wykładowcy. Philip Roth „Konające zwierzę” i film „Elegia”
- „La La Land” stylowy musical, film romantyczny, melodramat. Ryan Gosling i Emma Stone
Dodaj komentarz